Bycie zamordowaną syreną ma to do siebie, że wprawiasz akcję w ruch.
Inne syreny odmówią pracy, dopóki w akwarium, w którym cię znaleziono, nie zostanie wymieniona woda; inne syreny będą siedzieć na zapleczu baru, przyszywać akwamarynowe cekiny do ogonów swoich kostiumów. Najstarsza syrena będzie słabą szwaczką, będzie kłuć się w palec, kłuć się w palec, kłuć się w palec, za każdym razem krzywić. Inne syreny udadzą, że tego nie widzą; inne syreny będą na tyle miłe, że nie pozwolą jej prosić o pomoc.
Zaplecze baru będzie ciche, poza momentami, gdy któryś z barmanów otworzy drzwi, wpuszczając do środka dźwięki grane przez Piano Peggy, 87-letnią, trwającą przy pianinie każdej nocy bez wyjątku. Najstarszej syrenie łza zakręci się w oku, gdy usłyszy Sonatę księżycową, utwór kompletnie nie do grania w barze, powie: A nic, tylko ukłułam się w palec.
Syreny będą szyły w ciszy na zapleczu, w ciszy wpatrywały się w otwierane drzwi. Wszystkie syreny będą tak jak ty miały zielone oczy, wszystkie syreny będą potrafiły wstrzymać oddech na dwie minuty, trzy, cztery, pięć. Będą ćwiczyły na zapleczu, gdy akwarium będzie się powoli opróżniać, kolorowe ryby, z którymi pływają, bezpiecznie przechowane w szklanych zbiornikach porozstawianych po barze. Będą czekały na skinięcie najstarszej syreny, teraz, by wziąć oddech, wstrzymać, wstrzymać, wstrzymać.
Syreny będą miały wrażenie, że od twojej śmierci wszystko znalazło się pod wodą. Podmorski spokój i cisza. O czasie spędzonym w akwarium będą lubiły myśleć jak o byciu częścią morza, łaskotanie płetw ryb ocierających się o ich ramiona, mrugnięcia bywalców baru rozmytych przez mętną wodę.
Syreny będą mówić, że to dobrze, że mają okazję naprawić swoje kostiumy, wcześniej jakoś nigdy nie było czasu, drzwi się otworzą, a Piano Peggy będzie grała Preludium deszczowe Szopena, muzyka ciężko zawiśnie w powietrzu.
Znowu ukłułam się w palec, powie najstarsza syrena, a inne syreny skiną głowami, pomyślą o honky-tonk, które Piano Peggy grała, nim zostałaś zabita, o tym, jak czasem, gdy był mniejszy ruch, wrzucałaś do jej słoika część swojego napiwku. Zawsze myślałaś, że Piano Peggy nie widzi, ale domyślała się po wilgoci na dolarowym banknocie, innej niż wilgoć piwa lub whisky, uśmiechała się, wrzucała kawałek ragtime Joplina, a ty kołysałaś swoim syrenim ogonem, niemal jakbyś tańczyła.
Kierownik Joe będzie raz po raz doglądał syren. Będzie przysadzisty i krzepki, a one, widząc go, pomyślą o manatach, zatęsknią za smakiem wody morskiej, gdy powie do nich z drzwi, jeszcze chwila, dziewczęta, jeszcze chwila.
Kierownik Joe nie przyzna, że byłaś jego ulubioną, ale każdy będzie wiedział, że tak było. Byłaś ulubioną wszystkich, najlepsza, będą mówić, najlepsza syrena, patrzeć na opadającą wodę w akwarium, wznosić toasty koktajlami Blue Mermaid z turkusowymi parasolkami smutno przechylonymi na bok.
Kierownik Joe wręczy pieniądze twojej rodzinie, by było ją stać na zabranie cię nad morze i rozsypanie w nim twoich prochów.
Zawsze chciała pojechać nad ocean, powie Kierownik Joe, wkładając złożony czek w dłoń twojej matki.
Inne syreny pomyślą, że Kierownik Joe nie zapłaciłby ich rodzicom, by zabrali je nad morze, inne syreny pomyślą, że i tak Kierownika Joe przeżyją, biorąc pod uwagę jego czasem świszczący oddech, jak ryby wijącej się na brzegu.
Inne syreny będą szyć, szyć, szyć.
Gdy w barze zgaśnie na noc światło, syreny wyjdą z zaplecza, upchawszy cekiny i kostiumy w zarzuconych na ramiona torbach. Syreny, wychodząc, nie będą ze sobą rozmawiać, poza mową, którą porozumiewały się w akwarium: szept trzepotu rzęs, skręty i zagięcia dłoni. Inne syreny będą wiedziały, gdy najstarszej w niezgrabnym geście potknie się obolały palec, zamrugają i zwiną palce, odpowiedzą bez słów: tak, tak, my też za nią tęsknimy.
Tekst ukazał się pierwotnie w piśmie Gordon Square Review.