błyski 01
WEBSITE_TEXT.text.issueButton
Megan Pillow
Wszyscy wiemy o Margo
w przekładzie Łukasza Drobnika

Kiedy Margo zdejmuje bluzkę, wszyscy wiemy, co nadchodzi.

Margo, co do której jesteśmy zgodni, że ma najlepsze cycki w maturalnej, w jednej ręce trzyma szota tequili, a bluzkę w drugiej. Ta zwiewna szmatka w kolorach tęczy zwisa z jej palca jak flaga w bezwietrzny dzień. Margo, której wargi są na drugim miejscu, jeśli chodzi o obciąganie, zaraz za tą rudą trzecioklasistką Rachel, wychyla szota jak zawodowiec, odgina głowę i wypina pierś, przez co wszyscy gapimy się na jej cycki cudem pomieszczone w czarnym koronkowym staniczku. Korzystając z jej nieuwagi, Dave ściąga bluzkę z jej palca, że niby „ups”, i wszyscy rechoczemy. Margo, która pierdoliła się raz z Hugo na tyłach drużynowego busa do Cedar Key, a wszyscy wiemy, że tak było, bo słyszeliśmy jej jęki, rzuca kieliszek na środek wykładziny w piwnicy Deana i wszyscy wiemy, co będzie dalej.

Wszyscy przyglądamy się Margo, która w wieku dziesięciu lat dostała cycki, okres i uwagę tysiąca mężczyzn, jak robimy to w niemal każdy sobotni wieczór. Margo, która na prawym biodrze ma mały tatuaż w kształcie złamanego serca, każe nam pogłośnić muzykę, bo będzie tańczyć. Margo, która dawała Andrew korki z algebry i wyciągnęła tego jebanego lenia na czwórę, wykrzykuje o władzy, truciźnie, bólu i radości w jej DNA, puszczając do Deana oko. Margo, która powiedziała raz Dave’owi, że na tyłach busa Hugo wypłakiwał się w jej ramię po rozwodzie rodziców, a ona udawała jęki, by nikt go nie usłyszał, tym razem bierze do ust butelkę Cuervo i wychyla ją, a my wszyscy poprawiamy wzwody. Margo, która wciąż ma na Instagramie pełno zeszłorocznych wiadomości od Deana, w których po pijaku przyrzekał jej dozgonną miłość i ubolewał nad wielkością swojego fiuta, rozpina szorty, a my wszyscy wiwatujemy. Margo, która tych wiadomości nigdy nikomu nie pokazała, zsuwa szorty z ud, a my zbliżamy głowy. Margo, która na całą noc zostawia światło w łazience, siada na kolanach Andrew, a my wiemy, że to niedługo będziemy my.

Margo, której włosy pachną rozmarynem, papierosowym dymem, miętą, plastikiem, miodem, tłuszczem z McDonalda, obwodzi językiem płatek ucha Andrew i szepcze coś, co wszyscy chcemy wiedzieć. Margo, która jest na prostej drodze do najlepszego wyniku na roku i dostatnia się na Browna, jeśli tylko wszystkiego nie spierdoli, owija ramiona wokół szyi Andrew i przysuwa go do siebie. Dla nas to wygląda, jakby chciała go nakłonić do possania cycka, ale Andrew tylko odpowiada coś szeptem, próbując nie robić afery. Margo, której brązowe, okolone długimi, długimi rzęsami oczy są z jakiegoś powodu zawsze smutne, odchyla się do tyłu, tyłu, tyłu, a Andrew wkłada rękę pod jej plecy, by ją przytrzymać, lecz tak naprawdę tylko zdejmuje jej stanik.

Margo, która w drugiej klasie podstawówki wygrała konkurs Highlights wierszem o motylach, Margo, która obejrzała Mamma Mia siedemnaście razy i zna wszystkie słowa, Margo, która zawsze ma pieniądze, gdy ktoś potrzebuje pożyczyć, Margo, która powiedziała komuś w ósmej klasie, że miała raz orgazm od tamponu, co do tej pory jest tematem żartów, Margo, którą wszyscy chłopacy chcą zerżnąć, a wszystkie dziewczyny niby mieć za przyjaciółkę, lecz która w sobotnie wieczory zdaje się nigdy nie mieć lepszego niż my towarzystwa, Margo, która doszła tylko raz w życiu, lecz płakała tysiąc, Margo wsuwa palec pod gumkę swoich majtek i zdejmuje je jedną ręką.

Margo, której rodzice nie mówią, kiedy ma wrócić do domu, Margo, która niemal od roku nie przespała porządnie nocy, kładzie się z Andrew na kanapie, a my wszyscy czekamy na swoją kolej. Margo, która przez ramię Andrew ogląda MasterChefa, udaje, że zamiast tego robi suflet. Margo, która kiedyś w ostatniej kabinie damskiej ubikacji napisała jasnoczerwonym tuszem „Margo to dziwka", jest w kuchni ze światłem za zasłonami i żarem piekarnika na rękach, i zapachem wznoszenia się w nozdrzach. Margo, która powiedziała rodzicom, że będzie nocować u Maggie, choć wcale jej nie pytali, próbuje nie myśleć o niedzieli.

Margo, która ledwie moment temu wyszeptała na ucho Andrew „zabierz mnie, proszę, do domu”, Margo, która w wyszeptanej odpowiedzi usłyszała „jest za późno”. Margo, która jest imieniem i ciałem, do jakich wszyscy powracamy, leżąc samotnie w łóżkach, Margo, która jest imieniem, jakiego nie będziemy chcieli nawet pomyśleć po skończeniu liceum, Margo, która nie zjawi się na pięcio-, dziesięcio-, piętnastoleciu matury, a nikt z nas nie będzie się dziwił, Margo, która tylko czeka, aż skończymy, Margo, Margo, Margo, która.

Tekst ukazał się pierwotnie w piśmie SmokeLong Quarterly.